Cześć!
Pora na coś, co zachwyci Was swoją konsystencją, smakiem i aromatem. Potrzebujecie niewielu składników, ale całość jest warta zachodu. Naprawdę polecam Wam wykonanie tego ciacha, zwłaszcza przed weekendem, by móc się rozkoszować tym smakiem przy popołudniowej kawie czy herbacie.
Składniki do przygotowania ciasta na formę okrągłą, o średnicy około 20 cm:
- pół szklanki kaszy jaglanej sparzonej wrzątkiem
- 3 szklanki mleka roślinnego (u mnie ryżowe)
- 1/4 szklanki wybranego słodziku (u mnie erytrytol)
- 100 g (jedna tabliczka) gorzkiej czekolady (u mnie 85%)
- 1 szklanka podprażonych na patelni orzechów laskowych
- 1 szklanka migdałów
- 1 łyżka kakao
- pół szklanki namoczonych daktyli (ciepła woda, pół godziny)
- 1-2 łyżki wody po moczeniu daktyli
- szczypta soli
- 3 łyżki oleju (u mnie rzepakowy)
Daktyle zalewam ciepłą wodą i odstawiam do namoczenia na co najmniej pół godziny. Do garnuszka wsypuję przelaną wrzątkiem kaszę jaglaną, dodaję szczyptę soli, do tego olej oraz słodzik. Całość zalewam 3 szklankami mleka roślinnego i gotuję na małym ogniu przez około 30 minut. Od czasu od czasu mieszam.
Kasza jaglana sprawi, że "krem" w cieście będzie miał konsystencję budyniu. Czekoladowego budyniu. Czy może być coś lepszego? :)
Przygotowuję sobie orzechy. Orzechy laskowe wrzucam na gorącą patelnię i przez chwilę prażę, nada im to ciekawego, lekko "nutellowego" smaku, istne niebo w gębie! Migdały zostawiam takie, jakie były.
Weźmy się za przygotowanie spodu. Do malaksera z ostrzem "S" wrzucam orzechy, kakao oraz odrobinę soli. Wszystko blenduję przez około 5-6 sekund. Gdy całość jest zblendowana do orzechów z kakao dodajemy namoczone daktyle oraz 1-2 łyżki wody. Wszystko ponownie blendujemy. Gdy idzie zbyt opornie można dodać jeszcze łyżkę wody po moczeniu daktyli, ale nie ma co przesadzać! Spód ma być dość suchy, za to krem będzie naprawdę wilgotny :)
Po ściśnięciu w dłoni masy na spód powinna ona zostać taka, jaka była, nie rozsypywać się, nie kruszyć. Gdy nadal się kruszy należy dodać jeszcze trochę wody po moczeniu daktyli.
Tortownicę wyściełamy papierem do pieczenia, masę na spód uklepujemy w formie, wykładamy są także na boki formy - to ważne! Rozkładamy masę spodu w miarę równomiernie. Tak przygotowaną formę wsadzamy do lodówki i zabieramy się za przygotowanie kremu.
Gdy gotowana kasza wchłonie większość mleka i będzie bardzo, bardzo miękka można zabrać się za blendowanie. Ściągamy ją z ognia i blendujemy na gładką masę bez grudek. Do gorącej kaszy dodajemy czekoladę połamaną w kostki.
Całość cierpliwie mieszamy do momentu rozpuszczenia się czekolady. Powstanie nam gęsty, czekoladowy aromatyczny budyń. Spód czekoladowego ciasta bez pieczenia wyciągamy z lodówki, do formy wlewamy przygotowany krem.
Całość odstawiamy do wystygnięcia, a później wsadzamy do lodówki na co najmniej godzinę. Dzięki temu nasz krem stężeje.
Ciasto wyciągam z formy i kroję na kawałki. Ciasto z góry można z powodzeniem udekorować cukrem pudrem, startą na tarce czekoladą lub plasterkami bananów - wszystko zależy od Waszej inwencji twórczej.
Po odstaniu w lodówce krem tężeje, co widać na zdjęciu powyżej. Przepis jest w pełni bezglutenowy, wegański i wcale nie wymaga tak sporo pracy. Czekoladowe ciasto bez pieczenia wręcz rozpływa się w ustach!
Tortownicę wyściełamy papierem do pieczenia, masę na spód uklepujemy w formie, wykładamy są także na boki formy - to ważne! Rozkładamy masę spodu w miarę równomiernie. Tak przygotowaną formę wsadzamy do lodówki i zabieramy się za przygotowanie kremu.
Gdy gotowana kasza wchłonie większość mleka i będzie bardzo, bardzo miękka można zabrać się za blendowanie. Ściągamy ją z ognia i blendujemy na gładką masę bez grudek. Do gorącej kaszy dodajemy czekoladę połamaną w kostki.
Całość cierpliwie mieszamy do momentu rozpuszczenia się czekolady. Powstanie nam gęsty, czekoladowy aromatyczny budyń. Spód czekoladowego ciasta bez pieczenia wyciągamy z lodówki, do formy wlewamy przygotowany krem.
Całość odstawiamy do wystygnięcia, a później wsadzamy do lodówki na co najmniej godzinę. Dzięki temu nasz krem stężeje.
Ciasto wyciągam z formy i kroję na kawałki. Ciasto z góry można z powodzeniem udekorować cukrem pudrem, startą na tarce czekoladą lub plasterkami bananów - wszystko zależy od Waszej inwencji twórczej.
Po odstaniu w lodówce krem tężeje, co widać na zdjęciu powyżej. Przepis jest w pełni bezglutenowy, wegański i wcale nie wymaga tak sporo pracy. Czekoladowe ciasto bez pieczenia wręcz rozpływa się w ustach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz