Czy z powodzeniem można zrobić biszkopt w wersji light? Oczywiście! Ostatnio udało mi się trafić na banalny przepis. Nie dość, że szybko się ten biszkopt przygotowuje to jeszcze wyszedł tak niesamowicie miękki, lekki i słodki, z miodowym posmakiem - niebo w gębie.
Do biszkoptu można dodać dowolne owoce - ale rozkładając ich ciężar tak, by nie poprzygniatać całego biszkoptu (będzie mu ciężko urosnąć). Ja użyłam śliwki, bo akurat takie owoce miałam u siebie, a i dawno nie jadłam takiego deseru.
Biszkopt bez mleka, bez mąki, bez cukru - można? Można! :)
Do przyrządzenia tego biszkoptu potrzebujesz:
- 45 g mąki ziemniaczanej (skrobi ziemniaczanej)
- 80 g mąki ryżowej
- 4 jaja
- 115 g miodu (najlepiej płynnego)
- szczypta sody
- szczypta soli
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
Często pisze się o tym, że jaja przy robieniu wypieków powinny być w temperaturze pokojowej (dla świętego spokoju, aby ciasto na pewno się udało), ale w tym przypadku użyłam jajek prosto z lodówki i zupełnie nie miało to wpływu na rośnięcie ciasta oraz jego konsystencję, także z powodzeniem możecie użyć zimnych jaj.
Białka oddzielamy od żółtek bardzo dokładnie. Żółtka ucieramy z miodem aż do połączenia się masy na tzw. kogel mogel. Gwarantuję Wam, że zakochacie się w tym zapachu!
Do naczynia wlewamy białka, dodajemy szczyptę soli oraz szczyptę sody. Całość ubijamy do momentu aż powstanie piękna, biała, sztywna piana. Jak sprawdzam czy białka są ubite? Odwracam naczynie do góry nogami - nic nie ma prawa z niego wypaść oraz wylać się. W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 180° C, grzanie góra-dół bez termoobiegu.
Masę z żółtek oraz białka delikatnie ze sobą łączymy. Mąki przesiewamy przez sito i dodajemy do masy. Dodajemy pół łyżeczki proszku do pieczenia. Całość delikatnie mieszamy do połączenia masy. W międzyczasie myjemy i kroimy owoce na mniejsze części. Zalecam krojenie bardziej w plastry, niż w kostkę.
Formę (u mnie tortownica) wykładamy papierem do pieczenia, wlewamy masę oraz układamy owoce.
Całość wsadzamy do rozgrzanego piekarnika na około 20-25 minut. I oczywiście, jak w każdym przypadku, gotowość ciasta sprawdzamy patyczkiem (np. wykałaczką). Patyczek suchy - biszkopt gotowy.
Teraz jedna z ważniejszych czynności, która sprawi, że Wasz biszkopt nie opadnie i będzie pięknie puszysty. Po wyjęciu z piekarnika biszkoptu (w foremce oczywiście) trzeba upuścić foremkę na podłogę, z wysokości około 30-40 cm. Tak, to nie jest żart - ja sama nie dowierzałam, kiedy o tym przeczytałam, ale zrobiłam to i jak widzicie, mój biszkopt jest puszysty.
Podczas pieczenia w domu unosił się zapach miodu i śliwek. Coś wspaniałego. Już w jesień zacznę przygotowania do biszkoptu nieco bardziej świątecznego - może pojawi się tam cynamon, może przypawa do piernika (ale nie jestem pewna czy za bardzo go nie obciąży).
Muszę szczerze przyznać, że nie miałam zbyt wielkich oczekiwań odnośnie tego ciasta. Po prostu miałam nadzieję, że się uda (jak za każdym razem), ale nie wyczekiwałam na niego przy szybce piekarnika. Udało się i przerosło moje oczekiwania, mogę więc powiedzieć, że jestem bardziej, niż zadowolona. Aż ciężko uwierzyć, że coś takiego można wyczarować w zaciszu domowej kuchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz